Peemka Peemka
12894
BLOG

Materiały wybuchowe na wraku - kolejna odsłona

Peemka Peemka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 1181

W kwestii obecności materiałów wybuchowych na wraku otworzony został następny rozdział. Na III konferencji smoleńskiej prof. Kamieńska Kamieńska-Trela zreferowała wyniki swojej pracy wykonanej wraz z prof. Sławomirem Szymańskim. Wyniki te podważają nieudolne tłumaczenia CLKP, gdzie stwierdzone sygnały analityczne prawdopodobnie materiałów wybuchowych próbowano przypisać innym substancjom, jak ftalanom. Argumentacja pary profesorów była na tyle przekonywująca, że naczelna prokuratura wojskowa ponownie zwróciła się do CLKP o kolejną już opinię uzupełniającą.

Materiały wybuchowe na wraku Tu-154M mają swoją długą historię. Jesienią 2012 roku grupa biegłych prokuratury wojskowej udała się do Smoleńska w celu pobrania próbek z gleby i wraku tupolewa. Podczas testów przesiewowych wykonywanych trzema różnymi mobilnymi spektrometrami pracującymi w technologii IMS lub FAIMS zarejestowano około 700 pozytywnych odczytów materiałów wybuchowych zarówno na wraku, jak i z jego wnętrza. Za opisanie tego faktu pracę stracił w Rzeczypospolitej dziennikarz śledczy, Cezary Gmyz, byliśmy także świadkami żenującego spektaklu w rodzaju "pozytywne odczyty nie świadczą o wykryciu materiałów wybuchowych". Próbki te następnie przesłano do Moskwy, gdzie leżakowały około 6 miesięcy po czym przewieziono je do Warszawy. Po badaniach laboratoryjnych biegli CLKP w oryginalnej opinii stwierdzili, że materiałów wybuchowych nie znaleziono. Prokuratorzy wojskowi zwrócili się jednak z pytaniem, co w takim razie oznaczają sygnały analityczne materiałów wybuchowych przedstawione w chromatogramach. Spytano również jaka mogła być przyczyna setek rzekomo fałszywych odczytów przez mobilne spektrometry obecności materiałów wybuchowych. Co do drugiego pytania odpowiedź biegłych była krótka: nie mamy pojęcia. Co do pierwszego pytania biegli wyjaśnili, że sygnały materiałów wybuchowych to w istocie fałszywe wskazania pochodzące od różnych związków, jak ftalany i estry.

Ta opinia uzupełniająca stała się obiektem mieżdżącej krytyki ze strony chemików prof. Kamieńskiej-Treli i prof. Szymańskiego. Jednym z głównych zarzutów było to, że użyta przez biegłych technika analityczna GC/TEA pomyliła jakoby heksogen (RDX) z ftalanem diizobutylu. Technologia ta - prawidłowo użyta - wykrywa jedynie związki z azotem w składzie, podczas gdy ftalany takowego nie posiadają. Skoro tak, to jak mogła ona wykryć ftalany? Profesorowie podnieśli także cały szereg innych poważnych zarzutów - więcej o tym tutaj. Prokuratorzy wojskowi zwrócili się do biegłych CLKP z prośbą o opinię uzupełniającą mającą odpowiedzieć na zarzuty pary profesorów.

W swojej odpowiedzi biegli CLKP stwierdzili, że wykrywanie ftalanów przez metodę GC/TEA jest chlebem powszednim i jako dowód przedstawili chromatogramy wykonane tą metodą z widocznymi pikami dla ftalanów. Zatem to nie heksogen tylko ftalany - przekonywali biegli CLKP. Biegli dodali również, że nie byli w stanie rozdzielić sygnałów heksogenu i ftalanu diizobutylu, które nałożyły im się w jedno. Po upublicznieniu opinii uzupełniającej CLKP prokuratorzy wojskowi w osobnym komunikacie z zadowoleniem stwierdzili, że w sposób jasny, pełny i nie budzący wątpliwości wyjaśnia one wszystkie wątpliwości.

Pełnia, jasność i brak wątpliwości nie przetrwały jednak długo. Na III konferencji smoleńskiej profesorowie Kamieńska-Trela i Szymański odnieśli się do odpowiedzi CLKP oraz przygotowali materiał szczegółowo polemizujący z twierdzeniami biegłych CLKP. W wyniku tego prokuratura wojskowa po raz kolejny zwróciła się do CLKP o nastepną opinię uzupełniającą.

Prof. Kamieńska-Trela w swojej prezentacji krótko omówiła dlaczego stanowisko biegłych CLKP nie ma sensu. Przedstawiła ona wnioski ze swojej korespondencji z producentem urządzenia GC/TEA. Profesorowie zwrócili się z pytaniem w jakich warunkach możliwe jest złamanie wysokiej selektywności tego urządzenia. Odpowiedź była natychiastowa: jedynie przez zalanie kolumny chromatograficznej przez zakłócające związki. Innymi słowy: przy normalnym użytkowaniu tej aparatury nie ma szans na wyniki uzyskane przez biegłych CLKP, czyli wykrycie ftalanów udających RDX. Aby uzyskać takie anomalie trzeba po prostu to urządzenie do tego zmusić.

Jako przesłankę, że aparat GC/TEA przy próbkach pobranych w Smoleńsku pracował prawidłowo prof. Kamieńska-Trela przedstawiła wyniki statystycznej analizy wyników otrzymanych różnymi metodami. Chodziło o zestawienie wyników detekcji ftalanów otrzymanych metodą spektrometrii mas (która powinna wykrywać te związki) z GC/TEA (która nie powinna ich wykrywać). Okazało się, że nawet dla próbek z dużym stężeniem ftalanów metoda GC/TEA nie wykrywała tych związków, co jest oczekiwane:

 

Na zielono podkreślone próbki z często dużymi stężeniami ftalanów, których metoda GC/TEA nie wykryła. Tam, gdzie są one jakoby wykryte sygnał musiał zatem pochodzić od związków z azotem w składzie, prawdopodobnie od heksogenu (RDX).

Profesorowie Kamieńska-Trela i Szymański zestawili także stężenia ftalanów zidentyfikowanych metodą GC/MS z intensywnością sygnału uzyskanego metodą GC/TEA dla szeregu próbek. I znowu - nawet rosnące stężenie ftalanów w danej próbce (oś X) nie powodowało dla metody GC/TEA ich wykrycia - wartości oscylują około zera (oś Y). Gdyby faktycznie to urządzenie - w normalnych warunkach pracy - wykrywało te związki to musiałby powstać jakiś rodzaj zależności lub wzorca, po którym nie ma śladu:

Intensywność sygnału GC/TEA (oś Y) w funkcji stężenia ftalanu dibutylu (oś X). Widać, że nawet dla wzrastających stężeń ftalanu intensywność sygnału GC/TEA oscyluje wokół zera. Wynika z tego, że zarejestrowane metodą GC/TEA sygnały muszą pochodzić od innego związku.

Wniosek: wykryte dla mniejszych stężeń sygnały jakoby ftalanów muszą pochodzić od związków z azotem w składzie. Od jakich zatem? Pamiętając, że CLKP zmagała się z problemem sygnałów "ftalanów" nakładających się na heksogen (RDX) odpowiedź nasuwa się sama.

Prof. Kamieńska-Trela w swoim odczycie udokumentowała także kompromitującą praktykę analityczną biegłych CLKP, którzy stwierdzili, że nie byli w stanie rozdzielić sygnałów heksogenu i ftalanu diizobutylu, nawet z zastosowaniem różnych metod analitycznych:

W trakcie przeprowadzonych analiz próbek (wzorców) stwierdzono, że nie ma możliwości rozdzielenia pasm chromatograficznych heksogenu (RDX) i ftalanu diizobutylu (FDiB) poprzez zmianę warunków badań, to jest programu temperaturowego pieca i przepływu gazu nośnego.

Profesorowie Kamieńska-Trela i Szymański przeprowadzili jednak własne analizy i okazało się, że rozdzielenie sygnałów od tych substancji jest bardzo proste: wystarczy zmienić ustawienia i długość kolumny chromatograficznej. Co więcej, przy użyciu chromatografii cieczowej sygnały tych substancji są od siebie bardzo odległe i nie ma najmniejszej szansy by nałożyły się one na siebie.

Argumentacja pary profesorów była na tyle mocna, że prokuratura wojskowa po raz kolejny musiała zwrócić sie do CLKP o nową opinię uzupełniającą. Saga z wykryciem materiałów wybuchowych na wraku trwa więc dalej, choć zmienił sie temat debaty. Wcześniej wyśmiewana była jakakolwiek sugestia o możliwości istnienia śladów materiałów wybuchowych na wraku. Obecnie, gdy nie ma już wątpliwości, że wykryto "sygnały przypominające materiały wybuchowe" cała para CLKP idzie dla odmiany w uzasadnienie, że są to tylko fałszywe pozytywne odczyty.

Peemka
O mnie Peemka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka